Dżozef
Autor: | Jakub Małecki |
---|---|
Wyd. w latach: | 2011 - 2023 |
Autotagi: | dokumenty elektroniczne druk e-booki książki powieści proza |
Więcej informacji... | |
4.3
(15 głosów)
|
|
|
|
Recenzje
-
Bardzo dobrze, że sięgnęłam po "Dżosefa" na samym szarym końcu prozy Małeckiego, bo z całą pewnością w przeciwnym razie straciłabym chęć na jego pozostałe powieści. A zniechęciłby mnie przede wszystkim Joseph Conrad, którego twórczości jak dotąd nie byłam wstanie zaakceptować, a którą tak bardzo zachwyca się z kolei autor "Dżozefa". • Powieść ta jest zupełnie inna od pozostałych napisanych przez Małeckiego. Jest jedną wielką metaforą, do której klucz stanowi twórczość Josepha Conrada. Mamy w niej do czynienia w zasadzie z trzema głównymi postaciami. Są nimi dresiarz Grzegorz, biznesmen Kurz i ten Czwarty czyli Stachu. Co ich łączy? Na pozór bardzo niewiele. Znaleźli się poprostu w jednej sali szpitalnej jako pacjenci i to by było na tyle. Mimo różnic społecznych nawiązują ze sobą dialog, który w dużej mierze staje się raczej monologiem jednego z nich. Tak oto Grzegorz chłopak bez celu w życiu i Kurz, któremu rzekomo niczego w życiu nie brakuje stają się "wieźniami historii" opowiadanej przez Czwartego. Opowieść Stacha wstrząsa słuchaczami, ale też intryguje ich i nie pozwala się od niej oderwać. Jak się okazuje to nie jest wcale ot taka zwykła opowiastka powstała w oparciu o prozę słynnego Conrada. To jest przytłaczająca historia życia Czwartego. Czwarty swą opowieścią tak zniewala swych towarzyszy, że w pewnym momencie zapadają razem w pewien letarg, w efekcie czego sami nie wiedzą czy to wszystko czego doświadczają w szpitalnej sali jest tylko snem czy jawą. • Więc o czym jest tak naprawdę "Dżozef"? O niespełnionych marzeniach, o dziwnych kolejkach ludzkiego losu i o tym jak wiele w życiu zależy od nas samych, od decyzji które podejmujemy. I tak dzięki Czwartemu Grzegorz nabiera chęci do normalnego życia, ustatkowania się, ale także nabiera odwagi do podjęcia konkretnych kroków dotyczących nawiązania kontaktu z pewną osobą, na której mu bardzo zależało. Kurz z kolei doznaje nawrócenia. Od teraz chce stąpać ścieżką uczciwości, a nie oszustw podatkowych, na których dorobił się niezłego majątku. A Czwarty zwyczajnie ma zamiar uwolnić się od swych demonów z przeszłości, co mu się niewątpliwie udaje uczynić dzięki Grzegorzowi oraz Kurzowi, którzy stają się niejako powiernikami jego tajemnicy z dzieciństwa. Okazuje się, że w każdym momencie swego życia zawsze możemy coś zmienić, zastanowić się nad swym zachowaniem, przeanalizować pewne kwestie, ale wszystko też zależy od tego kogo w tym życiu spotkamy i jaki ten ktoś będzie miał na nas wpływ. • Małecki poraz kolejny udowodnił, że jego proza stoi rzeczywiście na bardzo wysokim poziomie. Jest on doskonałym moralizatorem za co go wprost uwielbiam. A wszystko to przekazuje czytelnikowi za pomocą naprawdę prostych słów. Polecam, polecam, polecam...
-
Pobyt w szpitalu z zagipsowanym nosem to z pewnością nic fajnego. Grzegorz został napadnięty i pobity. Incydent ten spowodował, że nie tylko stracił swój telefon, ale też szansę na pracę zarobkową, a ponadto rzuciła go dziewczyna Weronika. Generalnie życie zarysowuje mu się w czarnych barwach. Do tego wymuszone towarzystwo w szpitalnej sali: podstarzały playboy Kurz, upierdliwy Maruda i ten Czwarty. No właśnie... Pan Stachu, skryty, zaczytany w książkach Josepha Conrada dziwak... Jego pokręcone opowieści o małym chłopcu ze wsi Rabinowo pod Włocławkiem, który wymyślił i wystrugał sobie kozła Drewniaka zaczynają coraz mocniej wciągać i zajmować uwagę pozostałych pacjentów. Wraz jednak z coraz mroczniejszą historią życia chłopca rzeczywistość szpitalna niepokojąco zaczyna się zmieniać. • Jakub Małecki serwuje nam intrygującą fabułę z pogranicza snu i jawy, która wciąga czytelnika w podwójny wir zdarzeń wzajemnie ze sobą się splatających. Mamy w czasie rzeczywistym historię dresiarza Grzegorza Bednara i retrospektywną opowieść o życiu Stasia Baryłczaka. Kiedy życiem jednego rządzi ponura, zachłanna postać drewnianego kozła w życiu drugiego znikająca i kurcząca się przestrzeń szpitala zdaje się zapowiadać nieunikniony koniec. Najciekawsza w tym pomyśle fabularnym jest nieustannie popychająca czytelnika ku zakończeniu zagadka: co z tej mieszanki czasoprzestrzennej w końcu wyniknie? I to jest duży plus który przyznaję tej powieści. • Co do mankamentów, to odnoszę wrażenie, że autor miał w zamyśle bardziej poszerzoną historię życia Stasia Baryłczaka, którą ostatecznie nie rozwinął, lub skrócił w korekcie. Co się stało z Andrzejem i Doktor Witz? Po co w fabule pojawiają się takie postacie jak biskup Michał Kozal, czy Baszanowski? Kim tak na prawdę był zaczytany menel siedzący w parku pod szpitalem? Wiele pytań na które w książce ,,Dżozef" niestety nie znajdziemy odpowiedzi. • Nie ma co jednak narzekać, jakby to stwierdził pod koniec książki Grzegorz. Życie jest jakie jest i należy się cieszyć z tego co się ma. Trzeba się więc delektować fabułą, taką w jaki sposób została przez autora podana. Danie jest intrygujące i lekko strawne w czytaniu, więc jak najbardziej godne polecenia.
-
Co się może stać, gdy w jednej sali szpitalnej zamkniemy dresiarza Grześka, biznesmena Kurza, starego Marudę i tego Czwartego, leżącego najbliżej drzwi, Staszka? Miszmasz towarzyski, bezsprzecznie, jednak jakie mogą być tego konsekwencje? • Szpital, korytarz a na nim cztery drzwi, jedne z nich do pokoju pielęgniarek. Małe sale, do których można zaglądać przechodząc tuż obok i szybko zapamiętać twarze leżących tam pacjentów. Można by powiedzieć, jedna rodzina, ale czy jednak? • Otóż pewnego dnia znikają najpierw jedne drzwi, potem ściany zaczynają się jakby przesuwać. Znikają kolejne drzwi i sam korytarz. I nagle własna sala zostaje odcięta od reszty szpitala, okna pociągnięte czarną mazią zasłaniają słońce, ściany zbliżają się coraz bardziej, łóżka zaczynają nachodzić na siebie, zgrzytają metalowe boki... Dzień miesza się z nocą, godziny tracą znaczenie, czas płynie swoim torem lecz w tej "szpitalnej norze" nic nie jest już normalne. Ani czas, ani głód, ani trawienia, ani myśli, które obrzeżone strachem oblała czarna trwoga. A wszystko za sprawą Czwartego, który w maniakalnych momentach zaczyna dyktować powieść. Grzesiek zapisuje, bo tak mu nakazał opowiadacz lecz potem pisze, by te słowa utrwalić, bo czuje, że musi i mu zależy. Panowie wciągają się w słuchanie. Co dalej? Co będzie dalej? - pytają. Ale Czwarty opowiada fragmentami, ściany nachodzą na nich, ciemność paraliżuje. Każdy żegna się z życiem, jakie miał, a które niechybnie zakończy w tej sali. • Bo Czwarty w ich towarzystwo wprowadził Josepha Conrada. To jego obecność/nieobecność tak tutaj namieszała. To on sprawił, że doszło do tego wszystkiego. Bo Czwarty to Stach, a czyta Conrada by uciszyć groźby Drewniaka, drewnianego Kozła, którego wystrugał w dzieciństwie. Drewniak, który będąc przyjacielem, z biegiem lat stał się groźnym, niebezpiecznym wręcz towarzyszem i tylko "wsiąkanie" w Conrada daje namiastkę spokoju. Ale dlaczego Czwarty opowiada tą dziwną historię nijak mającą się do tej absurdalnej sytuacji? Jaka jest zależność Drewniaka, szpitala i pacjentów z tej i z innych sal? Małecki i jego kunszt - oto jest odpowiedź. Niebywały realizm magiczny, jaki wyziera z tej książki staje się jednocześnie magią realności. Oto prości ludzi zostają uwięzieni w sali. Ludzie, którzy prowadzili swoje życia poza jej murami i oto nagle zostali z tych żyć wyrwani. Nagle do głosu dochodzą ich dotychczasowe błędy, słowa i zachowanie. Nagle stają się świadomi swego rychłego końca. Czarna sala, teraz salka, będzie ich grobem... • Małecki bawi się tu i bohaterami i czytelnikami. Wodzi nas za nosy, umyka, gdy już jesteśmy blisko rozwiązania zagadki. Otwiera nam nowe drzwi, które przecież były przed chwilą zamknięte. Otwiera nam drzwi, które nie mają klamek, a za nami stawia jednolite ściany. Labirynt, jakim nas prowadzi nie ma wyjścia? A może ma? • Język? Wspaniały. Styl przypadający każdemu. • Fabuła? Istny majstersztyk. • Bohaterowie? Jakże plastyczni. • Autor? Nader kreatywny i jakże ... mądry. • Efekt? • Powieść będąca ucztą oraz bodziec do przemyśleń i dyskusji. Bo przecież taka powinna KSIĄŻKA.
Dyskusje
Opis
Autor: | Jakub Małecki |
---|---|
Wydawcy: | Wydawnictwo Sine Qua Non (2018-2023) Legimi (2011-2021) Wydawnictwo SQN (2011-2018) IBUK Libra (2011) Grupa Wydawnicza Foksal |
ISBN: | 9788381291118 9788381292696 9788383302034 978-83-7414-919-8 978-83-7747-255-2 978-83-8129-109-5 |
Autotagi: | audiobooki beletrystyka dokumenty elektroniczne druk e-booki epika książki literatura literatura piękna nagrania powieści proza zasoby elektroniczne |
Powyżej zostały przedstawione dane zebrane automatycznie z treści
16 rekordów bibliograficznych,
pochodzących
z bibliotek lub od wydawców. Nie należy ich traktować jako opisu jednego konkretnego wydania lub przedmiotu.
z bibliotek lub od wydawców. Nie należy ich traktować jako opisu jednego konkretnego wydania lub przedmiotu.