Recenzje
-
Długo nie mogłam się uporać z tą książką. Ciężki był już sam początek - szczególnie, jeśli się podchodziło do lektury jak do dzieła na miarę "Dwunastu małp", bo umysł przeinaczył przekaz z okładki, porownujący lekturę z "Planetą małp"... Podstępem więc wybrał za mnie lekturę chyba nie w moim guscie i nie lekką. I pomimo tego, że była to najdłużej przeze mnie w tym roku czytana książka, ba! momentami naprawdę uczciwie męczona, mimo tego, że czytając ją, utwierdzałam się w poczuciu, że jestem geograficznym, historycznym i kulturoznawczym ignorantem, to za punkt honoru obrałam sobie jej dokończenie. Nie dlatego, że spodziewałam się na końcu jakiegoś rozjaśniania (no dobra, ostatnie zdanie książki odczytywałam kilkukrotnie w trakcie lektury, także wiedziałam, że na końcu i tak niczego nie zrozumiem). Po prostu zrodziło się we mnie poczucie, że jest to książka DOBRA. • Miks sci-fi i filozoficznego brodzika, o postapokaliptycznym tle wydarzeń, gdzie na pierwszym miejscu wbrew pozorom nie są zmagania człowieka z całym światem, ale z samym sobą. I choć w trakcie lektury to przysypiałam, to uśmiechałam się do leżącego przede mną "mindfuckowego" dzieła, chyba kiedyś ponownie po nie sięgnę. Tym razem już z mapą świata, tomikami mitologii krajów dalekiego wschodu i encyklopedią historyczną pod ręką. ;)
Dyskusje