Nie budźcie pumy
Wiadomości: 6

Nie wiem, czy „Śpiąca puma” z pałacu Czartoryskich w Puławach zdradziła tajemnicę swych narodzin autorce tomiku? „Bella” to pierwszy wiersz w książce zatytułowanej „Szept pumy”. Wiersz zadedykowany kochanej nieobecnej Babci Mili. Wszak babcia – jak i ta puma – jak westalki, stały na straży domowych ognisk. Marmurowa śpiąca puma – stworzona na zamówienie księcia Adama Czartoryskiego we Włoszech „ma być bella” i „ma budzić grozę”, bo „ma strzec groty”. Ale rzeźbiarz postanowił ukazać w marmurze nie tylko grozę, odkrywając (…) jej każdy mięsień / wszystkie zagłębienia skóry / każdy włos sierści / i będzie spała / by każdy przechodzień wiedział / czujna śpiąca puma / może zaatakować wroga w każdej chwili / obronić polską spuściznę.
To nie miłość do Puław, czy do piękna maestrii wyczarowanej w twardym i zimnym kamieniu wprawną ręką rzeźbiarza, kazały autorce rozpocząć swą nową książkę tym właśnie wierszem. Jestem jak ta piękna puma, łagodna w swym śnie i czujna – wydaje się szeptać nam Agata celowo stawiając sobie dość wysoką poprzeczkę. Wszak pierwszy utwór tomu nadaje zazwyczaj ton całej książce – te następne wiersze mogą być inne, ale nie mogą być słabsze…
Czy udaje się to poetce?
Tomik składa się z trzech części. Pierwsza bardzo osobista pisana – jak to zapisał mistrz Jerzy Harasymowicz – „uczuć starym drapakiem” i trzy cykle – „Koniec rewolucji, czyli o tym jak krzyk bluesa powalił pomarańczę” – rzecz opowiadająca o podziale Polaków, „Aniały” – rzecz o Aniach – Aniałach, które stanęły na drodze życiowej (jej mama jest pierwszym Aniałem) i poetyckiej Agaty i „Poetyckie ślady” – rzecz o fascynacji poezją Haliny Poświatowskiej.
W jej wierszach dominuje miłość. W tym tomie pojawiają się utwory pisane uczuciem wdzięczności, swoiste poetyckie homagium wobec tych, którzy z przyjaźnią przyjęli poetkę na różnych etapach jej twórczości i jej poezję. We wzruszającym wierszu „Erato” poświęconym Annie Kajtochowej, która była poetyckim powiernikiem Agaty, pisze (...) pokochałam czapki / nadal mam tę kupioną następnego dnia / „Noś czapkę, bo wyłysiejesz” – padł na mnie blady strach / nadal piszę to co chcę ze swojej własnej perspektywy / znalazłam już kogoś kto to rozumie / i tęsknię za panią, pani Aniu (...). Można śmiało postawić tezę, że każdy z jej wierszy podszyty jest miłością – a wdzięczność przecież podszyta jest miłością. Na jedno więc wychodzi! A miłość różna bywa, więc będziemy mieli do czynienia z miłością piękną, niespełnioną i zawiedzioną... Wiersze Agaty bywają ulotne, bo zapisują tylko i aż tylko stan duszy poetki pogrążonej w miłosnej ekstazie. Nie mogę w tym miejscu nie przytoczyć fragmentu erotyku „Dłonie” dedykowanego A.B.: (...) głaszczą powoli / zaczynając od nadgarstka / przez ramię w górę do szyi i ust / i w dół / po biodrach i udach / aż do stóp (...). A jednocześnie fetyszyzuje przedmioty przypominające jej ukochaną osobę: (…) to w tych butach byłam / tego dnia co Ciebie poznałam (…) czy (…) na półce zielone jeansy / koszulka ze stokrotką / w nich ostatnio mnie przytulił (…) („Nicość”).
Cykl „Koniec rewolucji, czyli o tym jak krzyk bluesa powalił pomarańczę” składa się z dziesięciu utworów, którym przewodzi motto „Są sytuacje, w których milczeć po prostu nie wolno”. To słowa niedawno zmarłego prof. Władysława Bartoszewskiego.
Odważyła się poetka wyjść poza krąg osobistej poezji. I chwała jej za to! Wszak poeta pisze nie tylko wtedy, gdy impulsem jest miłość – nieważne spełniona czy zawiedziona – czy śmierć kogoś bliskiego. Choć i takich wątków przecież w poezji Agaty Linek nie brakuje. Żyjemy wszak w ciekawych czasach. Podzielone społeczeństwo (...) w błękicie / szare słońce świeci półpromieniami / świat schowany w drewnianej wyrwie krzyża / antywszystko: tam mają tak za tak, nie za tak / inny to wróg // w pomarańczy / słonce nie świeci na różowo ale przynajmniej pełnym blaskiem / świat otwartych rąk i życzliwych ludzi / nie ma innego jest indywidualny (...) („Błękit pomarańczy”). Spogląda autorka na to, co wokół, gdy w życiu społecznym miejsce drapieżnej mate­rial­isty­czne­j ideologii zastąpiła religia. W kilku wierszach podsumowując panujące w świecie religie, gdzie jedna zdominowana przez politykę – prawosławie, druga pozbawia samodzielnego myślenia – katolicyzm, trzecia jest strasznie rozproszona – buddyzm, a czwarta musi się tłumaczyć z terroryzmu – islam, wydawać by się mogło, iż najlepiej powinien się mieć człowiek spoza religijnego układu – ateista, (…) ale gorzej mają / ateiści / bo są sami.(„Ateista”).
Język poezji Agaty Linek nie jest wyszukany. Niektórzy mogą zauważyć brak wymyślnych metafor czy stylizacji językowych. Ale to ma swoje dodatnie strony, bowiem dlatego są wiersze Agaty Linek przyjazne, pisane tak naturalnie, tak miło i dobrze. Kiedy już wnikniemy w jej poetykę, poczujemy się swojsko. Ale jej ostatni utwór wieńczący pierwszą część tomu jest ostrzeżeniem, swoistym memento… W wierszu „Rok 1984”, przywołując proroctwa Orwella, mówi, że jego przepowiednia spełnia się, bowiem (…) nowomowa opanowała / ludzi pióra // aby tylko / nie spełniła się / do końca. Solidaryzujmy się z jej obawami, by nie okazało się, że za jakiś czas slang, choćby ten, jakim posługuje się młodzież, do końca nie wszedł i nie zdominował naszego języka literackiego. Oby! A taka próba – mam tu na myśli choćby debiutancką książkę Doroty Masłowskiej „Wojna polsko-ruska” napisaną językiem „polsko brzmiącym”, uhonorowaną przecież prestiżowymi nagrodami (Nike 2003) i wyróżnieniami (Paszport Polityki 2002 oraz ekranizacja powieści – 2009 r.) – miała miejsce. Zatem żartów nie ma!
Poruszające są wiersze dedykowane bliskim, szczególnie tym, których już z nami nie ma. „Tajemne moce” ofiarowane Babci Wiesi, której nie ma już od 14 lat, ale (…) do dziś lubimy grać / całą czwórką / zawsze zgodnie z zasadami / bo „Babcia by ci za to po łapach dała”.
A „Moja konwalia” dedykowana Mamie, mogłaby być recytowana na Dzień Matki pod każdą szerokością geograficzną. Nie lubię takich grzecznych utworów, wszak niewiele wnoszą prócz przymilności i powtarzania tego, co przecież wie każda matka, syn i córka. Ale może należy powtarzać i powtarzać aż do znudzenia, by nie dopuścić do tego, o czym lubią wspominać reporterzy – o samotnych matkach tęskniących do swych dzieci, tęskniących za przeszłością, która już nie powróci. Skoro bowiem (…) nauczyłaś mnie / że słońce wiatr i trawa są najcenniejsze / jakim skarbem jest rodzina / że wychowanie to ogromna odpo­wied­zial­ność­ / szacunku do każdego słowa / i człowieka (…), to chyba świat powinien być piękny i kolorowy! Skąd więc dominujące chamstwo, buta, panosząca się niekompetencja i brak tolerancji?! Swemu tacie, który przełożył jej wiersze na język angielski (czego czytelnik „Szeptu pumy” doświadcza), ciepłymi słowy dziękuje też w wierszu „W stronę słońca”, że nauczył ją (…) permanentnej fascynacji filozofią / miłości do muzyki / i pełn­omet­rażo­wego­ głodu kina / przebierania palcami kartek kolejnych książek / i wyłapywanie manipulacji pomiędzy zdaniami (…). Dzisiaj, kiedy świat jest tak prosty, choć jakże skomplikowany, takich Ojców pewnie już nie ma – są komputery... A jeśli już – to ze świecą szukać!
By dopełnić ten kielich poetyckiej słodyczy wzruszeń, jakich doznałem czytając wiersze Agaty, muszę wymienić ten najpiękniejszy, a może najbardziej wzruszający utwór – choć tu jest bardzo krucha granica. Jest nim „Perspektywa”. Poetka opowiada o bożo­naro­dzen­iowe­j wieczerzy wigilijnej, kiedy wszyscy zasiadają (…) przy wigilijnym stole / coraz więcej nas: / trzy pokolenia// 5-letni Łukasz bawi się / na dywanie / tymi samymi zabawkami co / 3-letnia Maja i 18-miesięczny Pawełek (…). Po chwili zauważa (...) pusty fotel Dziadka Henryka – 8 lat / samotne krzesło Babci Wiesi – 14 lat... (...) opuszczony taboret wujka Wieśka co wyszedł przed chwilą / i już nie wrócił (...) // coraz mniej nas / przy wigilijnym stole.
A puma? Nie budźcie jej. Niech śpi – to oznaka spokoju...
Janusz M. Paluch

Link    PW    Źródło
Napisano: 18.02.2017 21:13:46
 
Szukaj w wątku
Liusah
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo